
Pan Tadeusz
Dziewczyna powiewała podniesioną w ręku
Szarą kitką, podobną do piór strusich pęku;
Nią zdała się oganiać główki niemowlęce
Od złotego motylów deszczu. W drugiej ręce
Coś u niej bogatego, złocistego świeci
Zdaję się naczynie do karmienia dzieci:
Bo je zbliżała do ust dzieci po kolei.
1907 r.